Grupa Scandinavian Airshow nazywana jest także „latającym cyrkiem ze Szwecji”.
Na świdnickim niebie zaprezentuje wiele możliwości. Pierwszy pokaz to coś, czego na Świdnik Air Festival jeszcze nie widzieliśmy. Załoga pokaże „Scandinavian Airshow Skycats Wingwalker”, czyli show jednego pilota i dwóch odważnych kobiet, które w trakcie lotu wykonają spacer pełen akrobacji po skrzydłach samolotu Grumman. Podczas lotu „podniebne koty” wspinają się i pozują w różnych formacjach, jak na przykład „Lazy cat” czy „Super cat”. A wszystko to w czasie, kiedy samolot wykonuje pętle i beczki.
Podniebny pokaz zostanie okraszony biało-czerwonym dymem, który sprawi, że całość będzie prezentować się jeszcze bardziej spektakularnie.
fot. www.hesja.pl
Mistrz akrobacji samolotowej pochodzi z Mińska Mazowieckiego i to właśnie tam zakochał się w lataniu.
– Od kiedy pamiętam, spędzałem całe dnie siedząc przy ogrodzeniu lotniska w osi pasa startowego obserwując startujące i lądujące Migi-21 i Migi-29. Tak, jak ich piloci chciałem wykonywać karkołomne ewolucje na niebie i być najlepszym z najlepszych – mówi Artur Kielak.
Prawdziwą przygodę Artur Kielak zaczął w wieku 16 lat. W Areoklubie Podkarpacie w Krośnie zrobił wtedy trzecią klasę pilota szybowcowego, następnie zaczął skakać ze spadochronem w Areoklubie Warszawskim. Potem były już tylko samoloty. Równolegle ze szkoleniem w Polsce, Artur Kielak szkolił się w Stanach Zjednoczonych.
– W szkole lotniczej w Los Angeles zrobiłem amerykańską licencję zawodową, latałem m.in. jako pilot demonstracyjny dla fabryki Cessny, zajmowałem się oblotami technicznymi, lotami demonstracyjnymi dla klientów i przebazowaniami tych samolotów przez Atlantyk i po Europie. Od 2006 roku latałem jako pilot samolotu Boeing 737-300, 400 w liniach Centarlwings, gdzie po dwóch latach zostałem kapitanem. Latanie na Boeingach 737 w Centralwings to była cudowna przygoda z lotnictwem komunikacyjnym. Po rozwiązaniu spółki Centralwings zgłosiłem się na weryfikację umiejętności i wiedzy do linii Ryanair, w której od maja 2009 roku jestem Kapitanem Boeinga 737-800 – opowiada A. Kielak.
22 czerwca 2004 roku był przełomową datą dla akrobatycznych umiejętności pilota. To właśnie wtedy Artur Kielak wykonał pierwszy lot samolotem Zlin 526F z instruktorem katowickiego aeroklubu Adamem Labusem, który stał się jego mentorem.
– W Katowicach wyszkoliłem się w akrobacji podstawowej, średniej i rozpocząłem akrobację wyższą. Kolejno latałem na Zlinach 526F i AFS by pamiętnego 15 maja 2005 roku, zasiąść za sterami Zlina 50LS – SP-AUD. Dalsze swoje szkolenie, jako zawodnika w akrobacji wyższej i wyczynowej, postanowiłem związać z Aeroklubem Radomskim i skorzystać z ogromnego doświadczenia zawodniczego, wielokrotnego Mistrza Polski w Akrobacji Samolotowej Roberta Kowalika oraz wicemistrza Ireneusza Jesionka. W Radomiu latałem na Extrze 300L. W okresie od sierpnia 2007 roku do maja 2009 roku latałem w Grupie Akrobacyjnej Żelazny na Zlin 526F, Zlin 526AFS, Zlin 50. W Hiszpanii jestem członkiem Aeroklubu Barcelona, w którym latałem na CAP-10 oraz Zlinie 50, aby wreszcie usiąść za sterami jednomiejscowej wersji Extry 300S. W roku 2010 zacząłem latać Extrami 330 LC – dodaje Artur Kielak.
fot. Mateusz Jakubowski
Pokazy tej grupy zapierają dech, a precyzja i skomplikowane figury, które wykonuje powodują, że widzowie nie mogą oderwać od niej wzroku.
„Firebirds” to Łukasz Świderski – mistrz Polski w akrobacjach samolotowych, Adam Labus – prowadzący i instruktor akrobacji samolotowej oraz Sebastian Nowicki – pilot cywilny Airbusa A320. Zespół lata na samolotach Extra 330 w biało-czerwonym malowaniu, a ich pokazy to gwarancja niezapomnianych emocji.
fot. Ewa Stomżyńska FotoAvia
OV-10 jest efektem programu rozpoczętego w 1963 roku przez Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, który chciał pozyskać lekko uzbrojony samolot rozpoznawczy. Okazało się, że spełnił również wymagania na samolot bliskiego wsparcia pola walki oraz eskorty śmigłowców transportowych.
Pierwsze loty testowe odbyły się latem 1965 roku. W późniejszych latach samolot został ulepszony, a jego produkcja seryjna ruszyła w 1968 roku. Oprócz służby w Korpusie Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, USAF i Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych, samolot był eksportowany także do innych krajów, m. in. Niemiec, Maroka, Tajlandii czy Filipin.
Samolot, który zobaczymy podczas IV Świdnik Air Festival pochodzi z kolekcji Europejskiego Muzeum Lotnictwa Myśliwskiego i przyleci do nas z francuskiej miejscowości Montelimar. Muzeum pozyskało go w 1991 roku. Dzięki pomocy mechaników CEV z francuskiego Istres w lutym 1996 r. udało się przywrócić go do lotu. Obecnie możemy go podziwiać w malowaniu, w jakim używano ten typ podczas operacji „Pustynna Burza”.
fot. Mieczysław Tyburski
Chociaż „Luke” pochodzi z Rzeszowa, śmiało możemy powiedzieć, że jest prawdziwym miłośnikiem naszego miasta. Wszystko dzięki Januszowi Kasperkowi, 14-krotnemu mistrzowi Polski i świata w akrobacji samolotowej, którego podziwiał w dzieciństwie. To właśnie popisy świdniczanina na Zlinie 50 tak spodobały się małemu Łukaszowi, że zamarzył o tym, by zostać pilotem. I udało się!
Jako nastolatek sporo czasu spędzał na lotnisku. Pomagał czyścić samoloty, wypychał je z hangaru, a w zamian piloci zabierali go w przestworza. Wkrótce udało mu się zrobić licencję szybowcową. Po maturze wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie, by zarobić, opiekował się dziećmi i pracował jako mechanik lotniczy. Kiedy pomagał przy samolotach zespołu akrobacyjnego Honda Dream Team, szef ekipy zgodził się podszkolić go w akrobacji, w ramach wynagrodzenia za pracę. Kilka lat później Łukasz został jego następcą.
Na co dzień Łukasz Czepiela zasiada za sterami Airbusa linii lotniczych Wizz Air. W 2014 roku spełnił swoje największe marzenie i dołączył do Red Bull Air Race. Cztery razy stawał na podium, a raz na jego najwyższym stopniu. W 2018 roku sięgnął po mistrzostwo świata Red Bull Air Race w klasie Challenge, a w 2023 roku zrobił coś, czego nie dokonał wcześniej nikt inny. Wylądował samolotem na helipadzie drapacza chmur.
fot. Jagoda Kowalczyk / MOK w Świdniku
Samoloty Lim-2 i SBLim-2 będą pilotować Mateusz Strama i Bartosz Maciejczyk z Fundacji.
Obie maszyny zostały wyprodukowane w PZL Mielec na bazie sowieckiego Mig-15. Obecnie to jedyne latające Migi-15 w Europie. Fakt, że możemy je obserwować w locie zawdzięczamy polskim pilotom, pasjonatom historii i lotnictwa, którzy zadbali o to, by samoloty nie przeszły na emeryturę.
fot. Marek Skowronek
Historia tego zespołu sięga 1998 roku. To właśnie wtedy, w Radomiu zrodził się pomysł stworzenia akrobacyjnego teamu, który latałby na samolotach turbośmigłowcowych PZL-130 Orlik. Pilotów rekrutowano z 42 Bazy Lotnictwa Szkolnego.
W pierwszym roku działalności piloci wzięli udział w czterech pokazach. Z biegiem lat pozycji na liście występów zaczęło przybywać. Pojawiły się także plany rozbudowy ZA „Orlik”. W 2001 roku składał się z 7 samolotów, w kolejnych latach nawet z 9. Dwa lata później Zespół Akrobacyjny „Orlik” stał się odrębną Eskadrą w strukturze 2OSzL Radom. Od tej pory zadaniem pilotów przestało być szkolenie podchorążych, a stało przygotowanie się do pokazów lotniczych.
Obecnie Zespół Akrobacyjny „Orlik” jest jedynym wojskowym zespołem akrobacyjnym w naszym kraju.
fot. Jagoda Kowalczyk / MOK w Świdniku
Za sterami śmigłowca Bölkow Bo 105 zasiądzie Maciej Dominiak, doświadczony pilot-instruktor śmigłowcowy, wcześniej także zawodnik samochodowy i uczestnik Rajdu Dakar. Wspomagają go piloci Mateusz Dominiak i Dawid Walasa.
Bölkow Bo 105 jest absolutną legendą wśród śmigłowców. To lekka, dwusilnikowa maszyna wielozadaniowa z czteropłatowym sztywnym wirnikiem nośnym wykonanym w technologii kompozytowej oraz półsztywnym dwupłatowym wirnikiem ogonowym.
W konstrukcji tego niemieckiego wiropłata zastosowano wiele, jak na lata 60., nowatorskich rozwiązań, m.in. sztywną głowicę wirnika nośnego, dzięki czemu maszyna uzyskała niespotykaną dotąd manewrowość. Łącznie wyprodukowano 1406 śmigłowców tego typu.
Śmigłowiec, który zobaczymy w Świdniku został wyprodukowany w 1980 roku w fabryce w Donauwörth w Bawarii. Od tego czasu aż do 2016 roku służył w niemieckim wojsku. W 2016 roku został zdemilitaryzowany, po czym trafił do Polski. Już w 2017 roku uzyskał wszelkie pozwolenia z Urzędu Lotnictwa Cywilnego na wykonywanie lotów cywilnych i od tamtej pory możemy go podziwiać na imprezach lotniczych w całym kraju oraz poza jego granicami. Ostatnie nowe malowanie tego śmigłowca zapiera dech i wzbudza niebywały zachwyt u widzów.
fot. Heli Solution
Swoją przygodę z pokazami lotniczymi rozpoczął w 2013 roku w Warszawie. Od tego czasu bierze udział w pokazach organizowanych w Polsce, jak i na świecie.
Extra 330SC Marka Choima wyposażona jest w wytwornicę dymu, co zwiększa atrakcyjność pokazów. Na tym jednak nie koniec. Akrobacyjny freestylowiec swoje ewolucje wykonuje także podczas lotów nocnych, krzesząc z maszyny miliony iskier, a tym samym budząc zachwyt wśród oglądającej go publiczności.
fot. Mateusz Jakubowski
Przygoda tej formacji rozpoczęła się w 2014 roku na lotnisku w Krośnie. Rok później zaprezentowała się „na niebie”. Od początku istnienia formacji należą do niej piloci Mieczysław Machnik, Arkadiusz Nowak i Daniel Dębosz.
Cellfast Flying Team ma do swojej dyspozycji samoloty Morane Rallye. Może się wydawać, że są jednakowe, nic bardziej mylnego. Każda maszyna jest w innej wersji i ma różną moc silnika. Samoloty Morane Rallye były przez wiele lat produkowane we Francji i zdobyły sobie sławę najbardziej popularnych maszyn sportowych w Europie. To konstrukcja wyjątkowo bezpieczna.
Czego możemy spodziewać się po pokazach w wykonaniu Cellfast Flying Team? Załoga w zanadrzu mnóstwo ciekawych ewolucji. Latanie w szyku, rozejścia, mijaki, przegrupowania czy powroty do formacji. Dodatkowo samoloty wyposażone są w instalacje dymne, podnoszące atrakcyjność prezentacji.
fot. Łukasz Kaczanowski
Na świdnickim niebie zobaczymy samolot T-6 Harvard 4M z floty Fundacji Latające Muzeum Polskich Sił Powietrznych 1940-1947, która powstała z inicjatywy Jacka Mainki. To właśnie on zasiądzie za sterami „Harvarda” w żółtym malowaniu.
T-6 Harvard 4M był samolotem treningowym, zaprojektowanym i produkowanym przez North American Aviation 1938-1958. Był popularny w Polskich Siłach Powietrznych, szczególnie, kiedy zaczęła się eksploatacja P-51B/C Mustang III przez Drugie Polskie Skrzydło Myśliwskie operujące od początku 1944 roku z Andrewsfield. Użycie bojowe „Harvarda” zaczęło się po drugiej wojnie światowej. Samolot był używany jako wsparcie dla wojsk naziemnych w czasie konfliktów w Korei, Wietnamie, Algierii, Mauretanii czy Kongo.
W czasie drugiej wojny światowej Polskie Siły Powietrzne używały tego samolotu głównie w Polskiej Szkole Pilotów w Newton oraz w dywizjonach myśliwskich. W latach 2017-2019 dwa „Harvardy” były częścią show z radomskim Zespołem Akrobacyjnym „Orlik” – specjalnie na obchody stulecia lotnictwa polskiego. Teraz pasjonaci lotnictwa zobaczą T-6 Harvard 4M w Świdniku.
fot. Mateusz Jakubowski
ego pokazu nie może przegapić żaden fan lotnictwa. Na IV Świdnik Air Festival zobaczymy Grupę Spadochronową Sky Magic. Mówią o sobie „pozytywnie zakręceni wariaci”. Dla nas to ludzie o wielkiej odwadze i pasji, bez których nasze pokazy nie byłyby takie same.
fot. Marek Kwasowski / Damian Kochanowski
Charakterystyczny dźwięk i wygląd to ich znak rozpoznawczy. Podczas IV Świdnik Air Festival zobaczymy „damy polskiego lotnictwa” – samoloty TS-11 Iskra.
„Iskry” mieliśmy okazję podziwiać podczas poprzedniej edycji festiwalu. Wtedy na świdnickim niebie zaprezentowały się dwie maszyny, a w tym zobaczymy je we wzmocnionym składzie.
Historia TS-11 Iskra sięga 1956 roku. To właśnie wtedy zespół inżynierów pod kierownictwem Tadeusza Sołtyka rozpoczął prace nad samolotem. Pierwsze egzemplarze produkowano w WSK-Okęcie. W 1962 roku produkcję przeniesiono do WSK-Mielec.
„Iskry”, które zobaczymy w Świdniku należą do lotniczej floty Fundacji Biało-Czerwone Skrzydła, która powstała w 2014 roku. Od tego czasu Piotr Maciejewski i Jakub Kubicki odbudowują i utrzymują w stanie lotnym statki powietrzne konstruowane w Polsce po drugiej wojnie światowej.
fot. Filip Modrzejewski
„Uwielbiam bić pilotem na pokazach lotniczych. Uczestniczenie w nich pozwala mi poznawać nowe kultury i przyjaciół, a to coś dla czego naprawdę żyję” – mówi o sobie Jacob Hollander ze Scandinavian Airshow.
Pokaz w wykonaniu Jacoba to jedyne takie połączenie laserów, pirotechniki i fajerwerków. Warto więc zostać z nami do nocy, by zobaczyć jak rozświetla niebo nad Świdnikiem.
Jacob urodził się 2 sierpnia 1972 roku, a przygodę z akrobacją lotniczą rozpoczął już w wieku 6 lat. To właśnie wtedy zaczął towarzyszyć swojemu ojcu podczas pokazów lotniczych. Mając 14 lat zaczął latać na szybowcach, potem skupił się na tym, by zostać profesjonalnym pilotem pokazów lotniczych. Dziś potrafi pilotować wszystkie typy samolotów, jednak jego główną podniebną maszyną pokazową jest Viking.
Poza Scandinavian Airshow, którego jest częścią, Jacob pracuje jako dowódca i instruktor linii Scandinavian Airline.
fot. Hesja / www.airshow.se
Po raz pierwszy na pokazach lotniczych w Świdniku zobaczymy M-346 Demo Team, najmłodszy polski zespół akrobacyjny. Tworzą go mjr Adrian „Chudy” Chudziński i mjr Robert „Killer” Jeł, instruktorzy na co dzień szkolący podchorążych Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie.
M-346 Demo Team powstał w 2023 roku, a w jego skład, oprócz doświadczonych pilotów, wchodzą także technicy i komentator. „Chudy” i „Killer” mają na koncie ponad tysiąc godzin spędzonych w powietrzu w samolotach M-346 „Bielik”. Obaj kochają lotnictwo, rozumieją się bez słów i darzą ogromnym zaufaniem, dzięki czemu tworzą tak zgrany zespół. W Świdniku na pewno poznamy ich kunszt pilotażu i zgranie w powietrzu, a także obejrzymy bardzo ciekawą wiązankę figur pokazującą niezwykłą manewrowość samolotów M-346 „Bielik” z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego należącego do 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego.
M-346 „Bielik” to włoska konstrukcja oblatana w 2004 roku. Prędkość maksymalna tego samolotu wynosi ponad 1000 km/h, możemy się zatem spodziewać szybkich przelotów ocierających się o prędkość dźwięku, a co za tym idzie prawdziwej lotniczej uczty.
fot. Mieczysław Tyburski
Na IV Świdnik Air Festival po raz pierwszy zobaczymy samoloty FA-50 Fighting Eagle, które służą w Polskich Siłach Powietrznych.
Jak podaje portal www.wojsko-polskie.pl FA-50 to lekki dwuosobowy samolot bojowy wyposażony w zaawansowane systemy zobrazowania i sterowania, a także nowoczesną awionikę i radar kierowania ogniem. Uzbrojenie stanowi 20 mm działko oraz szeroki zakres podwieszanego uzbrojenia lotniczego, obejmujący pociski rakietowe powietrze-powietrze AIM-9 Sidewinder, pociski rakietowe powietrze-ziemia AGM-65 Maverick, a także kilka typów bomb lotniczych różnego typu. Napęd stanowi silnik turbowentylatorowy z dopalaczem o ciągu 17,7 tysięcy funtów (79 kN). Prędkość maksymalna wynosi 1,5 Macha (1837,5 km/h). Zasięg operacyjny samolotu wynosi 1800 km, a jego pułap maksymalny 14,6 km. Masa własna samolotu wynosi 6,47 t, przy maksymalnej masie startowej 12,3 tony, co pozwala na przenoszenie uzbrojenia o masie do 4,5 tony.
Ten typ samolotu wykorzystywany jest m.in. do patrolowania nieba nad Polską oraz misji sojuszniczych.
fot. www.wojsko-polskie.pl
Zasłynął w całej Polsce wożąc gwiazdy polskiej estrady, a także uczestnicząc w akcjach pomocy powodzianom we Wrocławiu i Czechach w 1997 roku. Szkolił wojskowych spadochroniarzy. Samolot An-2, nazywany często „Antkiem”, należący do Aeroklubu Świdnik, zaprezentuje się na IV Świdnik Air Festival.
W minionych latach „Antki” były w Polsce bardzo popularne. W WSK Mielec wyprodukowano ich ponad 13 tysięcy. Były eksportowane do 20 krajów świata. Jednak z biegiem czasu ta starzejąca się konstrukcja była wypierana przez bardziej nowoczesne. Obecnie w Europie lotne egzemplarze można policzyć na palcach jednej ręki. Tym większym rarytasem dla miłośników awiacji jest An-2, który zaprezentuje się w Świdniku.
fot. Aeroklub Świdnik
Najdłużej funkcjonująca formacja cywilna w Polsce, biorąca udział w najważniejszych wydarzeniach lotniczych w kraju, zaprezentuje się podczas IV Świdnik Air Festival.
Historia formacji sięga końca lat 90. To właśnie wtedy w Aeroklubie Ziemi Lubuskiej spotkali się miłośnicy akrobacji lotniczej, których połączył głód adrenaliny i potrzeba działania. Andrzej Kraszewski – prezes AZL, Lech Marchlewski – dyrektor AZL, Sebastian Chrząszcz – pilot cywilny i akrobata oraz Wojciech Krupa – pilot akrobacyjny, postanowili odmienić oblicze polskiego lotnictwa sportowego.
Oficjalne treningi rozpoczęły się w 2000 r. Od tego czasu pokazy Żelaznych można oglądać zarówno w Polsce, jak i w wielu krajach na terenie całego świata. Grupa gościła m.in. w Szwecji, Czechach, Niemczech, na Słowacji, a także w Korei Południowej. Członkowie grupy latają sprzętem różnego typu, co wymaga od nich dużego doświadczenia i umiejętności pilotażu. Formacja wystąpi na trzech samolotach Zlin 50LS.
fot. Mateusz Jakubowski
Piper Cub to amerykański lekki samolot szkolno-turystyczny z końca lat 30. dwudziestego wieku. W minionym roku mieliśmy okazję podziwiać go w dwóch malowaniach: pierwszy w malowaniu 100. Eskadry Sił Powietrznych Izraela nazywanej “Latające Wielbłądy” z czasów Konfliktu Syryjskiego z 1943 roku oraz drugi w malowaniu 5. Armii Amerykańskiej we Włoszech podczas drugiej wojny światowej z roku 1944. Oba samoloty brały czynny udział w walkach podczas II wojny światowej.
W tym roku zobaczymy trzy typy samolotów Piper Cub.
fot. Mateusz Jakubowski
Podczas IV Świdnik Air Festival wyglądajcie samolotów Cessna z floty naszego partnera Navcom Systems Fly.
Navcom Systems Fly dysponuje samolotami Cessna 152 oraz C-172. Tak pisze o swoich podniebnych maszynach:
Model 152 zadebiutował w 1978 roku jako aktualizacja C-150. To samolot stworzony wyłącznie z myślą o rynku szkoleniowym. Jego produkcję zakończono w 1985 roku. Do tego czasu z taśmy zeszło ponad 7,5 tys. maszyn o oznaczeniu 152.
Historia modelu C-172 sięga końca lat 40. dwudziestego wieku. To właśnie wtedy Na rynku pojawił się samolot jednosilnikowy o oznaczeniu 170, który poprzedził produkcję C-172. W 1955 roku powstał ulepszony wariant Cessny 170 z tylnym kółkiem, napędzany silnikiem Continental C-130A, z większym sterem wysokości i bardziej kanciastym statecznikiem pionowym. Chociaż zmiany te uzyskały już certyfikat, firma zdecydowała się na kolejną modyfikację: wprowadzono trójkołowe podwozie z kółkiem przednim. Aby skrócić czas i koszty kolejnej certyfikacji ten typ został dodany do certyfikatu 170 jako model 172. Od rozpoczęcia produkcji w latach 50. Cessna wypuściła na rynek co najmniej 18 wariantów lub zaktualizowanych modeli Cessna 172.
fot. Mateusz Jakubowski
Na całym świecie takich samolotów jest zaledwie kilka. Jeden z nich zobaczymy już za kilka dni podczas IV Świdnik Air Festival. Szykujcie aparaty, bo niebem nad Świdnikiem zawładnie M-26 Iskierka. Ten biało-czerwony samolot polskiej produkcji już raz podbił Wasze serca. Jesteśmy pewni, że i tym razem zrobi Na Was ogromne wrażenie.
fot. Mateusz Jakubowski
AeroSPARX to jedyny zespół na świecie, który łączy latanie formacyjne, akrobacje i nocne pokazy pirotechniczne. W skład brytyjskiego duetu wchodzi dwóch niezwykle doświadczonych pilotów: Guy Westgate i Rob Barsby. Choć jako grupa działają od 2015 roku, zdążyli już podbić serca miłośników awiacji na całym świecie. Motoszybowce Grob 109b, na których latają, rozświetlają niebo całą feerią barw. Płynne, pełne wdzięku manewry i precyzja w locie to wizytówka AeroSPARX. Za dnia wykonują pokaz w formacji z akrobacjami powietrznymi, nocą błyszczą unikalnym pirotechnicznym pokazem sztucznych ogni. Olśniewają publiczność w Arabii Saudyjskiej i Nowej Zelandii, a już w najbliższy weekend zobaczymy ich na Świdnik Air Festival. Jesteśmy przekonani, że ten pokaz na długo zapadnie Wam w pamięci.
fot. Jagoda Kowalczyk
Czy Wy też z niecierpliwością przebieracie nogami? Żeby umilić Wam oczekiwanie na pokazy prezentujemy kolejny samolot, który będzie można podziwiać na IV Świdnik Air Festival. To prawdziwa latająca historia. Głowy do góry! Nadlatuje Jak-18!
fot. Mateusz Jakubowski
Z radością informujemy, że podczas IV Świdnik Air Festival śmigłowiec AW149, produkowany przez naszego partnera strategicznego – PZL-Świdnik, zaprezentuje się w locie.
AW149 to wielozadaniowy śmigłowiec wojskowy zdolny do realizacji lotów w dzień i w nocy (Visual Flight Rules/Instrumental Flight Rules – VFR/IFR i Night Vision Conditions – NVC). Maksymalna masa startowa: 8300 kg (możliwe zwiększenie do 8600 kg). Prędkość maksymalna śmigłowca: 313 km/h, przelotowa: 287 km/h. Maksymalny zasięg: 958 km, maksymalna długość lotu: 4 godz. i 55 minut. AW149 może zabrać na pokład 19 pasażerów. Załogę stanowią 2 osoby, ale podstawowe zadania mogą być realizowane przez jednego pilota.
fot. WSK PZL-Świdnik S. A., spółka z grupy Leonardo Helicopters Company